3 lipca 2011 (niedziela)
Zmieniamy czas - przestawiamy zegarki o jedną godzinę do przodu. Do 14 przemierzamy Węgry i część Rumunii. Niewielką wymianę euro dokonujemy na granicy wiedząc, że w banku dostalibyśmy więcej. W niedzielę próżno szukać czynnego banku.

Wiele się tu zmieniło od naszego poprzedniego pobytu. Ceny zdecydowanie wyższe. Za paliwo trzeba zapłacić prawie 6 zł, a gaz cenią sobie w granicach 2,95- 3,10 zł. Bardzo drogo!
Koło Petrosani mijamy drogowskaz do jaskini Pestera Bali. Zbaczamy troszkę z drogi i postanawiamy zwiedzić tę jaskinię. Wstęp 5 lei.

Duża jaskinia z małą podziemną rzeką. Wewnątrz jaskini brak elektryczności, potrzebne latarki.

Sporo tu kładek i udogodnień. Rysunki naskalne bardzo współczesne. Samodzielne zwiedzanie trwa ok. 25 minut.

W Petrosani kierujemy się na Targu Jiu, gdzie trasa widokowa prowadzi przepięknym wąwozem rzeki Jiu. Przez chwilę podziwiamy tylko z zewnątrz monastyr w Bombesti Jiu.
W Roviniari zatrzymuje nas policja. Po sprawdzeniu dokumentów życzą nam "drum bun" czyli szerokiej drogi. W Craiova znowu mamy kontakt ze stróżami porządku. Czarne tablice rejestracyjne intrygują policjantów - dopytują się o narodowość. Kierujemy się na Aleksandrię. Późnym wieczorem przejeżdżamy przez miasteczko z cygańskimi rezydencjami jakby z baśni tysiąca i jednej nocy. Pałace! Pomimo starań, nie udaje się nam zrobić ani jednego dobrego zdjęcia. Zresztą fotografowanie cygańskich rezydencji może skończyć się rękoczynami, więc nie ryzykowaliśmy.
Na przygranicznej trasie nie możemy znaleźć motelu. W ciemnościach nie chce się nam rozbijać namiotu więc śpimy w aucie.
ciąg dalszy w zakładce BUŁGARIA 2011 |